Za króla Olbrachta ...
Powie ktoś: a cóż król Olbracht miał do Naramy? Okazało się, że zwłaszcza do właścicieli Naramy miał … i to całkiem sporo.
Jan I Olbracht czyli Albrecht, urodził się 27 grudnia 1459 w Krakowie a zmarł 17 czerwca 1501 w Toruniu. Był trzecim synem, a czwartym z kolei dzieckiem Kazimierza Jagiellończyka i jego żony Elżbiety Rakuszanki z Habsburgów. Zatem jako trzeci w kolejce do tronu miał raczej małe szanse, aby zostać królem. A chciał nim być. I to bardzo!
Dzięki zabiegom dworu Jagiellońskiego, a zwłaszcza jego ojca Kazimierza IV Jagiellończyka, jego brat Władysław II Jagiellończyk w 1471 został królem Czech a od 1490 również królem Węgier i Chorwacji.
Kiedy w 6 kwietnia 1490 roku umarł Maciej Korwin, król Węgier i Chorwacji, nie pozostawiając następcy, o schedę po nim zaczęli walczyć rodzeni bracia Władysław II i Jan Obracht. Wojna pomiędzy braćmi toczyła się głównie na terytorium obecnej Słowacji i zakończyła się rozgromieniem wojsk Jana Olbrachta a jego samego wzięciem do niewoli przez Władysława II. Władysław II jednak przyjął go jak brata a następnie odesłał do Polski.
7 czerwca 1492 roku zmarł Król Polski Kazimierz IV Jagiellończyk. O koronę po Ojcu starali się Jan Olbracht, Władysław i Zygmunt a także książę mazowiecki Janusz II. Ostatecznie 27 sierpnia 1992 roku Jan Olbracht został wybrany na Króla Polski.
Nota bene, aby objąć tron Polski musiał ściślej związać się ze szlachtą kosztem stanu mieszczańskiego i chłopskiego. W 1496 roku, na sejmie piotrkowskim wydał postanowienia przeciwko zbiegostwu chłopów, wprowadził zakaz nabywania dóbr ziemskich dla mieszczan, oraz potwierdził, a nawet rozszerzył tzw. taksy wojewodzińskie. Taksy wojewodzińskie czyli sztywne narzucenie przez wojewodę cen towarów krajowych i zagranicznych (z wyjątkiem zboża). Taksy wprowadził król Władysław II Jagiełło statutem warckim w 1423 r. a potem potwierdzali je jego następcy: statutami nieszawskimi w 1454 i właśnie Olbracht potwierdził przywilejem piotrkowskim w 1496. Taksy te stosowano aż do rozbiorów Rzeczypospolitej. Warto podkreślić, że odgórne ustalanie cen przez wojewodę początkowo dotyczyły tylko wyrobów rzemieślniczych, później rozszerzono ich stosowanie. Dziś powiedzielibyśmy, że były to tzw. ceny urzędowe. Piszę o tym dlatego, że w esejach późniejszych dotyczących Naramy, wrócimy do tych spraw, ponieważ miały wpływ na stosunki pomiędzy osadnikami a dworem.
W drugiej połowie Rzeczypospolita, która wówczas zbliżała się do szczytu swojej potęgi, musiała rywalizować z rozbudowującym się coraz bardziej Imperium Osmańskim (Turkami). W 1484 Turcy zajęli mołdawskie porty czarnomorskie Kilię (obecnie Ukraina) i Białogród (obecnie Białogród nad Dniestrem, Ukraina), czyli klucz i bramę do wszystkiej ziemi polskiej, ruskiej i tatarskiej, podcinając tym samym podstawy polskiego handlu wschodniego idącego przez Lwów. 15 września 1485 w Kołomyi hospodar mołdawski Stefan III złożył hołd lenny Kazimierzowi IV Jagiellończykowi. Po jego śmierci sprawa turecka i obrona interesów Rzeczypospolitej nad Morzem Czarnym stała się dla Jana Olbrachta główną kwestią polityki zagranicznej. Właściwie od dnia koronacji Król planował wielką wyprawę zbrojną do Mołdawii w celu odbicia od Turków tych ważnych czarnomorskich portów i przywrócenia polskiego zwierzchnictwa nad Mołdawią. Ostatecznie w 1497 roku 40 tys. pospolitego ruszenia ruszyło na południowy wschód.
Jak wiemy od 1387 roku Mołdawia była lennem Polski. Kiedy wojska Olbrachta wkraczały do Mołdawii, hospodar początkowo był przyjaźnie nastawiony do Królestwa Polskiego i Jana Olbrachta, jednakże już po wkroczeniu wojsk polskich zwrócił się przeciwko nim i opowiedział po stronie Turcji. Wojska polskie przystąpiły do oblężenia Suczawy, ówczesnej stolicy Hospodarstwa Mołdawskiego. Oblężenie jednak się nie udało się i konieczny był odwrót. Nie był to jednak odwrót łatwy, ponieważ będące w odwrocie wojska polskie zostały zaskoczone i rozbite w bitwie pod Koźminem, (obecnie Wala Kuźmyna, wieś na Ukrainie). W efekcie wyprawa zakończyła się wielkimi stratami polskich wojsk, w której Turcy, Tatarzy i Wołosi wybili około 5 tysięcy polskiego rycerstwa. Od tego czasu istnieje przysłowie, że: „Za króla Olbrachta wyginęła szlachta”.
W tym okresie w Naramie dziedzicami byli Bernard, Walenty i Stanisław Naramscy, dzieci Andrzeja Połukopka Naramskiego h. Nowina, syna Jana Połukokopka Naramskiego. Właśnie ten Andrzej Naramski h. Nowina wymieniony jest w „Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis” Jana Długosza. Andrzej Naramski miał także syna Jana, który studiował na UJ i który zmarł w 1477 oraz córkę Dorotę, późniejszą żonę Stanisława Skierki ze Szczodrkowic.
Na razie nie dotarłem jeszcze do źródeł, które wyjaśniałyby okoliczności nadania Janowi z Naramy przydomka Połukopek, które na dzisiejszy język potoczny przełożylibyśmy jako „trzydziestka” (czyli „pół kopy”). Być może jest to związane w jakiś sposób z tzw. główszczyzną, karą finansową, która za zabicie chłopa wynosiła wówczas „pół kopy grzywien”. Może to być dobry trop, ponieważ dziedzicom Naramy też przytrafiały się zajazdy, zabójstwa ale także bycie ofiarami zabójstw, o czym nie omieszkam wkrótce opowiedzieć.
I oto nadszedł 1498 rok. Proszę sobie wyobrazić konsternację „urodzonego” Walentego Naramskiego, współdziedzica Naramy, kiedy przyjeżdża woźny Królewskiego Sądu Komisarskiego i oznajmia mu, że nie jest już dziedzicem Naramy, ponieważ z powodu „nie obesłania” przez niego wyprawy mołdawskiej Jana Olbrachta w 1497, Piotr Chlewiski podczaszy księcia Zygmunta (późniejszego króla), który był obecny na wyprawie w Mołdawii, otrzymuje jego dobra naramskie.
Przerażony Walenty, broniąc się przed konfiskatą dóbr na rzecz Piotra Chlewiskiego, staje przed Sądem i zeznaje, że nie był zobowiązany do wyprawy, ponieważ jest w niedziale (tzn. majątek nie został podzielony) z bratem Stanisławem, który tę wyprawę „obesłał”, czyli staraniem właścicieli został właściwie „opatrzony” i brał udział w wyprawie. W efekcie Królewski Sąd Komisarski wyrokuje, że Walenty ma samotrzeć złożyć przysięgę, tzn. on i dwóch wiarygodnych świadków, którzy przez 3 lata nie byli jego chlebojedżcami, że rzeczywiście jest w niedziale (tylko współwłaścicielem).
Trzeba podkreślić, że zgodnie z ówczesnym prawem każdy szlachcic posejsonat, jako rycerz, był zobowiązany osobiście, lub - w razie niemożności - przez pełnomocnika uczestniczyć w wyprawie wojennej, oraz - w proporcji do posiadanego majątku - opatrzyć taką wyprawę. Brak udziału i opatrzenia wyprawy (czyli jej „obesłanie”) oznaczało konfiskatę majątku. Do pospolitego ruszenia, oprócz całej szlachty, powoływani byli również ci z mieszczan krakowskich, wileńskich i lwowskich, którzy posiadali dobra ziemskie, także wójtowie i sołtysi z dóbr świeckich i duchownych.
Ściśle oznaczone w prawie były kary nie tylko za absencję w wyprawie ale także wystawienie zbrojnych z naruszeniem przepisów prawa, opuszczenie oddziału przed zakończeniem kampanii, dezercję, zmianę szyku czy ucieczkę z pola bitwy. Takich sankcji w 1497 r. było ponad 2400, wśród nich 267 dotyczyło kobiet, 68 księży, 49 wójtów, Il sołtysów, 21 mieszczan i 8 kmieci.
Warto podkreślić, że sam proces miał charakter skargowy - jeżeli pozew był zasadny, dobra przepadały na rzecz powoda. Roszczenie miało charakter cywilny, a nie karny, zatem dopuszczalne było zawieranie ugód, w których wypłacano odszkodowania pieniężne zamiast zajmowania dóbr. Warto wiedzieć, że nie było to przestępstwo traktowane jako publiczne, ale jako sprawa cywilna pomiędzy zainteresowanymi osobami: tym, który znalazł dekownika lub „dezertera” i tym, któremu nie chciało się na wojnę lub w inny drastyczny sposób naruszył swoje wojenne obowiązki. I wyrok Sądu Królewskiego był ezgekwowany z całą surowością i skutecznie, ponieważ pilnowały tego osoby, które osobiście były skuteczną egzekucją zainteresowane.
I taki to casus dotyka „urodzonego” Walentego, którego absencję na wyprawie wojennej zauważył „urodzony” Piotr Chlewiski i postanowił wykorzystać ten fakt, aby się wzbogacić. Walenty się broni. Sąd stwierdza, że byłby skłonny mu uwierzyć i cofnąć konfiskatę, jeżeli Walenty samotrzeć (tzn. w trzy osoby) złoży przysięgę sam, dodatkowo wsparty dwoma wiarygodnymi świadkami, którzy przez 3 lata nie byli jego chlebojedźcami, że rzeczywiście mówi prawdę.
A któż zatem byli owi „chlebojeźdźcy”? Aby wyjaśnić to pojęcie musimy się trochę cofnąć w czasie, aby opowiedzieć o kształtowaniu się tzw. rodów herbowych. Właśnie jednym z elementów rodu herbowego pieczętującego się „Nowina”, byli Naramcy, którzy wzięli nazwisko Naramscy od miejscowości Narama, wiodącą nazwę od rycerza o imieniu Naram.
Są różne teorie na temat kształtowania się rodów herbowych na naszym terenie. Według jednej teorii przynajmniej główny trzon rodu, jego najbardziej znaczące gałęzie, były złączone rzeczywistymi więzami pokrewieństwa i później przyjmowały „asymilowały” do swojego znaku innych. Wedle innej teorii Rody Herbowe powstały na skutek wchłaniania słabszych, mniej znacznych rodzin rycerzy i drobnych właścicieli ziemskich przez rodziny możniejsze a zatem cieszące się większym prestiżem i bogactwem. Odbywało się to w ten sposób, że drobni rycerze, włodycy, czy sołtysi, zobowiązani do służby zbrojnej, występowali na wyprawach wojennych pod znakami graficznymi możnych sąsiadów. Z czasem też te znaki przyjmowali je jako własne. W ślad za tym następowała identyfikacja z tym heraldycznym rodem i utożsamianie go z faktycznymi więzami krwi. Właśnie tych, którzy zostali dołączeni do Rodu nazywano „chlebojeźdźcami”. Ale nie mieli większego wpływu na politykę rodu, o której decydowali najznaczniejsi, piastujący najwyższe w rodzie dostojeństwa. Dlatego też Walenty nie mógł postawić jako świadków przyjętych do rodu „Nowina” w ostatnich trzech latach.
Warto wiedzieć, że taka adopcja herbowa, czyli urzędowe uznanie osoby o pochodzeniu nieszlacheckim za członka swojego rodu i nadanie mu własnego herbu była jedną z wcześniejszych form nobilitacji (uszlachcania). W Polsce istniała już w XIV wieku a szczególnie zaś częsta była w wieku XV. Została jednak zakazana w 1616 roku.
Jak wynika z późniejszych dokumentów Walenty Naramski udowodnił, że rzeczywiscie był tylko współwłaścicielem nieruchomości, z której jego brat Stanisław w ich imieniu wykonał wszelkie obowiązki i powinności nałożone na nich przez prawo w związku z wyprawą wojenną na Mołdawię. Walenty Naramski ożenił się Katarzyną, córką Floriana z Wilczkowic i zmarł w 1527 roku.
Natomiast do jego brata Stanisława wrócimy jeszcze w jednych z następnych esejów, ponieważ „wyprawa mołdawska” również w sposób nieoczekiwany zaznaczyła swoją obecność w jego życiu, a także stał się bohaterem jednego ze „szlacheckich zajazdów” w historii Naramy.
Na koniec warto napisać również i o tym, że ta „nieszczęsna” wyprawa na Mołdawię miał również zdecydowany wpływ na ubiór i modę Polaków. Do ówczesnego czasu rycerstwo polskie zwyczajowo, od wielu wieków, włosów nie obcinało, lecz nosiło je w siatkach czyli t. zw. pątlikach, sadzonych perłami i drogimi kamieniami albo wiązało kosztownymi przepaskami i puszczano na plecy W czasie odwrotu z wyprawy, 26 października 1497, w wąwozie pod Koźminem w lasach Bukowiny (obecnie Ukraina) wojska Rzeczypospolitej zostały zaskoczone i rozgromione przez Wołochów wspartych przez Turków i Tatarów. Nad tymi z Polaków, którzy nie zginęli w walce, napastnicy pastwili się okrutnie. Rankiem dnia następnego smętny i straszny przedstawiał się widok: nad odartymi trupami tu i owdzie, na szyderstwo, wisieli i kołysali się na wietrze „szlachetni rycerze”, uczepieni do gałęzi wysokich drzew za noszone przez nich długie włosy. Od tej pory Polacy zaczęli strzyc włosy na krótko, podgalać wysoko albo nawet golić głowy, przede wszystkim wtedy, kiedy przyszło iść im na wojnę.
Zbigniew Grzyb